czwartek, 17 lipca 2008

Czynem popierajmy działania GPO!

GPO - Grupa Pewnych Osób. Osób nieobojętnych na brud, smród, bezsens i pełzającą, wszędobylską i coraz potężniejszą SZKARADĘ. Więcej o nich tutaj.

Ostatni weekend przedłużyliśmy z M. o cały poniedziałek i wtorek. Ona odpoczywała od krzyków, pieluch i codziennej kołymyi, moi od korporacyjnego zgiełku i absurdu walki o byt. Naszym refugium stał się camping PTTK w Pieckach. Rozbiliśmy się szczycie nadjeziornej skarpy, tuż obok zejścia na pomost i plażę.
Namiot rozbity, materac nadmuchany - etwas Komfort muss sein - ruszamy na jezioro. Z góry wszystko wyglądało pięknie. Na dole było po prostu syfnie. Pojemniki po serkach homo, fruwające torebki foliowe, turlające się na wietrze butelki plastikowe, sterczące zza kemp trawy flaszki i... plastikowe osłonki po parówkach. Typowy polski krajobraz. Tuż przy wejściu na ok. 20 metrowy pomost rozciągający się wzdłuż brzegu jeziora - piękny, niebieski kosz na śmieci. Niezapełniony nawet w 1/3.

Rozlokowani na molo "chłoniemy piękno przyrody" - widać siwe czaple siwe, bociany, ptaszyska mewopodobne, na trzcinach skaczą zielone żaby. M. zdążyła już zmyć mi głowę za wyprawę na drugi brzeg jeziora - "powinnam dać ci kopa w dupę" było najbardziej parlamentarnym określeniem jakie usłyszałem, a "jesteś w końcu ojcem trójki dzieci" najbardziej wzniosłym - gdy nieopatrznie odwróciłem głowę. Wkurw exponent100! Cała długość zarośniętego niskimi trzcinami brzegu jeziora upstrzona, a raczej obsrana plastikiem w wielu formach, kształtach i kolorach, szkłem i aluminium. Wkurw, wkurw, wkurw, i jeszcze raz wkurw.

Ponieważ tak dalej być po prostu nie mogło, wykonuje dynamiczny zsuw z molo, wylewam wodę z pierwszej brzegu zaplątanej w trzcinach reklamówki, i zbieram. Zbieram, zbieram, zbieram. Piękny plon - na 20 metrach pomostu 4 pękate reklamówki śmiecia. Lądują w koszu, z którego wreszcie jest pożytek.

Reakcja ludzi - rodzin tubylczych i przyjezdnych, młodzieży tubylczej i ratownika ośrodkowego: ŻADNA. Są przyzwyczajeni, że co jakiś czas przyjeżdża dziwna persona i zaczyna sprzątać im jezioro? Chciałbym w to wierzyć. Raczej mają to po prostu w dupie, czy brzeg jeziora jest czysty, czy nie. Szczerze mówiąc, mi to chuj. Sprzątnąłem, bo mnie syf wkurwia, tak samo jak sprzątam place zabaw, na których lata Z. a niedługo pojawią się F. i N., bo nie chcę, żeby pocięły się rozbitymi butelkami czy zamiast z patyków robiły w piaskownicy domki z petów.

Wspierajmy czynem działania GPO. Jak powiedział jeden z jej członków, każdy z nas może należeć do GPO, nawet o tym nie wiedząc.
Wrodzony cynizm nie pozwala mi nie napomknąć, że to walka z wiatrakami - ale jak mówią mali (i średni, i wielcy) rycerze (nie tylko błędni), gdy nie słuchają kronikarze - chuj to. Jak cię coś wkurwia, zwłaszcza coś tak banalnego i łatwousuwalnego - zmień to. Globalnie świata nie oczyścisz, ale będzie Ci o wiele lepiej.